#87 Zabójcza zabawa | Alex Bell

"Zabójcza zabawa" to powieść, która z jednej strony bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, ale z drugiej - trochę rozczarowała. Dlaczego? Tego dowiecie się z poniższej recenzji.

Gdy po raz pierwszy sięgnęłam po tę książkę, byłam przekonana, że okaże się ona thrillerem młodzieżowym z elementami fantastyki i - ewentualnie - lekkim dreszczykiem. Dostałam... horror. Żeby było zabawniej, okazało się, że to naprawdę bardzo dobra, niepokojąca książka. To jest ten typ horroru, w którym teoretycznie niewiele się dzieje, ale mimo to cały czas ma się wrażenie, że coś wyskoczy zza szafy... i powiem wam, że ja właśnie takie historie uwielbiam. Dlatego w czasie lektury oczy zrobiły mi się okrągłe niczym spodki, bo kompletnie nie spodziewałam się po takiej książce czegoś takiego - i już wtedy wiedziałam, że będę tę powieść chwalić. Niewiele się pomyliłam, bo zasadniczo mam do tej powieści tylko dwa dość drobne zastrzeżenia, a całość oceniam zdecydowanie na plus. 

Zacznę od tego, co mi się nie podobało. Po pierwsze... pomimo tego, że autorka dość rzadko "straszy" czytelnika (o czym przed chwilą wspomniałam), w książce w bardzo szybkim tempie następują po sobie kolejne wydarzenia - szczególnie pod koniec. Trochę mi się to gryzie z tematyką tej książki i samą historią. Wydaje mi się, że lepiej sprawdziłby się tu taki "senny klimat", który pozwoliłby nam lepiej wczuć się w położenie bohaterów i sprawiłby, że powieść stałaby się jeszcze bardziej niepokojąca. Z drugiej strony wiem, że taka wartka akcja może podobać się wielu osobom (mnie samej nie przeszkadzała jakoś szczególnie), więc nie jest to jakiś poważny zarzut z mojej strony. Po prostu sądzę, że większa ilość stron nie zaszkodziłaby tej historii.


Drugi zarzut dotyczy zakończenia. Nie epilogu, bo on jest super i do niego nie mam żadnych zastrzeżeń, ponieważ pasuje do tej powieści idealnie... ale ostatnich rozdziałów. I znowu: nie jestem nim jakoś wybitnie rozczarowana, bo podobało mi się ono... a l e. No właśnie. Byłabym bardziej zadowolona, gdyby owo zakończenie okazało się zagmatwane, smutne, upiorne, może bardziej krwawe... Bardziej "horrorowate", krótko mówiąc. Nie mogę powiedzieć, że ta książka zakończyła się w pozytywny sposób, bo tak się zdecydowanie nie stało... ale mimo wszystko liczyłam na coś trochę lepszego.

Przejdźmy jednak do pozytywów... i tu na wstępie opowiem wam, o czym właściwie jest "Zabójcza zabawa", bo jakimś cudem pominęłam ten etap w swojej recenzji.

Akcja tej książki dzieje się głównie na wyspie Skye, w domu Craigów. Budynek lata temu pełnił funkcję szkoły dla dziewcząt, zresztą całkiem zwyczajnej. Potem stało się COŚ... i od tego momentu na wyspie zaczęły dziać się rzeczy upiorne, niewytłumaczalne. Seria podejrzanych zgonów, okaleczenia, tajemnicze szepty... to wszystko sprawiło, że szybko zamknięto szkołę na głucho i postanowiono zapomnieć o całej sprawie.

Przyjaciel nastoletniej Sophie chce spróbować czegoś nowego - proponuje więc dziewczynie zabawę planszą Ouija i wywoływanie duchów. Nie wie jednak, że ta z pozoru niewinna rozrywka wkrótce rozpęta prawdziwe piekło... Niedługo po tym wydarzeniu Sophie trafia do domu Craigów. Nie jest zachwycona wizją spędzenia wakacji u kuzynostwa - Camerona z okaleczoną ręką, małą, zamkniętą w sobie Lilas oraz Peper, która sprawia wrażenie chodzącego ideału. Ale jest jeszcze jedna kuzynka. Mała dziewczynka, którą podejrzanie często widuje Sophie. Problem w tym, że to... niemożliwe.

Bo ta kuzynka nie żyje od lat.

Jak więc widzicie, historia zaczyna się naprawdę intrygująco. Z czasem poznajemy coraz więcej faktów, które zaczynają układać się w ładną, sensowną całość. Bardzo spodobało mi się również to, bohaterowie tej książki sprawiali wrażenie autentycznych. Ich zachowanie zawsze było konsekwencją jakiegoś wydarzenia z przeszłości, ich charakteru... i tak dalej. Niestety tego typu postaci nadal jest niewiele w literaturze.

Bardzo istotnym elementem tej powieści jest dość upiorna i groteskowa historia Zamarzniętej Charlotte. Nie zdradzę wam zbyt wiele, żeby nie popsuć wam zabawy, ale dodam tylko, że poznajemy ją nie tylko w ramach "rozwiązywania zagadki" przez Sophie, ale i dzięki temu, że przed każdym rozdziałem umieszczane są fragmenty utworu opowiadającego losy owej Charlotte. Bardzo lubię takie dodatki w powieściach, więc dla mnie to zdecydowanie kolejny plus "Zabójczej zabawy".

Moja ocena: 8/10
Wydawnictwo Młody Book
Tytuł oryginału: "Frozen Charlotte"