#6 Bad Mommy, Tarryn Fisher - czyli o wariatach słów kilka... [RECENZJA]

"Opuściłam małe miasteczko, chcąc dokonać czegoś wspaniałego, jednak potem... cóż, przydarzyło mi się życie. Kiedyś chciałam zrobić coś dość ważnego, by mnie zapamiętano. W tej chwili nie wiedziałabym nawet, od czego zacząć."

Ja również nie wiem, od czego zacząć, pisząc recenzję tak świetnego thrillera psychologicznego, jakim bez wątpienia jest książka "Bad Mommy. Zła mama". Ta powieść, choć zapoznałam się z nią dość dawno, nadal wywołuje u mnie żywe emocje. Za to właśnie cenię sobie twórczość Tarryn Fisher: jej utwory intrygują, zachwycają i zostawiają czytelnika z uczuciem niepokoju i kiełkującą w głowie obawą, że gdzieś w jego otoczeniu mogą żyć ludzie podobni bohaterom jej książek. Czy przesadzam, pisząc to zdanie? Bynajmniej. Wbrew pozorom socjopatami i psychopatami rzadko są to osoby, które biegają po ulicy z nożem i dźgają, kogo popadnie. Gdy czytelnik sobie to uświadomi, powieść "Bad Mommy" wywrze na nim jeszcze większe wrażenie. O czym ona tak właściwie jest? O mieszkańcach psychiatryka? Seryjnym mordercy? Skądże. Opowiada ona o ludziach, których każdy z nas mógłby w swoim życiu spotkać i, prawdopodobnie, spotyka, choć nawet o tym nie wie (lub nie chce wiedzieć). A to, jak już wspomniałam, jeszcze potęguje niepokój czytelnika, który sięgnął po tę książkę. 

Jo Avery to utalentowana pisarka, której książki wielbią tłumy czytelników. Jej mąż, Darius, to ceniony przez swoje pacjentki psycholog. Razem wychowują dwuletnią córeczkę o imieniu Mercy. Mieszkają w pięknym domu, są razem szczęśliwi. Ich życie wygląda na idealne... przynajmniej do czasu, aż pojawia się w nim Fig Coxbury. Fig, która wierzy, że w ciele Mercy mieszka dusza jej zmarłego dziecka...

Pierwszoosobowa narracja w "Bad Mommy" prowadzona jest z perspektywy trzech osób. Każda z nich - Fig, Darius i Jo - dostaje swoją, odpowiednio zatytułowaną część książki. Pierwsze skrzypce gra tutaj oczywiście Fig, stalkerka o pokręconym życiorysie, najbardziej nienormalna z całej trójki, choć nie jest jedyną bohaterką tej książki, którą można by wysłać do wariatkowa. 

Książkę czyta się szybko i, pomimo jej tematyki, bardzo przyjemnie. Strony niemalże same się przewracają, gdy z fascynacją śledzimy losy bohaterów "Bad Mommy". Chcecie przez chwilę poczuć się jak pełnokrwisty wariat? Sięgnijcie po powieść Tarryn Fisher. Uważajcie jednak, żeby i Was przypadkiem nie dopadło szaleństwo.

"Wyglądali jak idealna rodzina, jakby w tym szarym domu szczęście przychodziło z łatwością. Byłam już pewna, że ona na to nie zasługuje. 
Zła mama."

"Bad Mommy. Zła mama" jest żywym dowodem na to, że Tarryn Fisher ma prawdziwy dar do wnikania do umysłów osób chorych psychicznie i społecznie nieprzystosowanych. Jej książki intrygują, niepokoją i po prostu nie dają o sobie zapomnieć. Cóż mogę więcej rzec - przeczytajcie i oceńcie sami. Jedno mogę Wam obiecać: czasu poświęconego na lekturę tej książki żałować nie będziecie.