#23 Dziewczyna z Dzielnicy Cudów, Aneta Jadowska - Nikita, Wars i Sawa, czyli moja nowa miłość [RECENZJA]

"Partnerstwo opiera się na zaufaniu. Nawet gdybym potrafiła zaufać komuś, kogo dopiero poznałam, nie potrafiłabym zaufać wybrankowi Matki. Był jej szpiegiem, jej pieszczoszkiem albo miał mnie sprzątnąć. Nie widziałam szans na inne, bardziej pokojowe rozwiązanie."

Cześć, mole książkowe! Dziś przybywam do was z recenzją książki fantastycznej w obu znaczeniach tego słowa. Powieść ta, napisana przez naszą rodzimą i - jak się niedługo przekonacie - także uzdolnioną autorkę Anetę Jadowską, rozpoczyna serię Nikity - serię pełną wszelkiej maści potworów i dziwolągów,  krótko mówiąc: istot obdarzonych nadprzyrodzonym mocami. Nikt tu jednak nie macha żadnymi różdżkami rodem z Ulicy Pokątnej ani nie lata na miotłach. Nie, tu magia jest o wiele bardziej brutalna i podstępna... i wydaje mi się, że przez to bardziej namacalna i realna. 

Witajcie zatem w świecie, gdzie świat ludzi i magicznych stworów przenika się; gdzie pod osłoną realnych miast istnieją miasta alternatywne. W czasie swojej podróży możecie trafić do Trójprzymierza, które raczej Was nie zabije... ale istnieje spore prawdopodobieństwo, że pojawicie się w miastach szalonych i brutalnych, w których najpewniej nie dożyjecie jutra. W Warsie albo Sawie. W miastach, które przemieniają swoich mieszkańców w potwory, zabijane później przez Cienie. Mroczną organizację zrzeszającą najlepszych morderców, jakich możecie znaleźć w tych miastach alternatywnych, kierowaną przez Matkę, kobietę bez duszy, sumienia i skrupułów, ale za to uzbrojoną w informacje, pieniądze i bezwzględność. 

W tym świecie żyje Nikita. Jedna z Cieni, łowczyni potworów, zabójczyni na miarę Geralta, tyle że ukryta w kobiecym ciele. I istniejąca w czasach nam współczesnych. Po wydostaniu się z łap swojego tatusia-psychopaty doskonale wie, że musi być najlepsza w swoim fachu, by móc się z nim ponownie zmierzyć. I wygrać. W przeciwnym razie trafi do piachu, nim zdąży się obejrzeć. Choć to i tak wyjątkowo optymistyczny scenariusz.

Dlatego jako Cień przyjmuje kolejne zlecenia. I dlatego, gdy z klubu Pozytywka znika jedna z dziewcząt, podejmuje się jej odnalezienia. Co nie jest takie proste, bo zaginiona przepadła jak kamień w wodę... a komuś bardzo zależy na tym, by utrudnić Nikicie poszukiwania. Na szczęście ma sprzymierzeńców, na których zawsze może liczyć. I Robina. Oczywiście, o ile może mu zaufać... bo to wcale nie jest takie pewne.

Co najbardziej spodobało mi się w "Dziewczynie z Dzielnicy Cudów"? Przede wszystkim świetna kreacja świata przedstawionego. Nie brak tu wyrazistych, na długo zapadających w pamięć postaci. Karma, Bestiar, Irena, Robin - te imiona otwierają długą listę osób, wobec których zwyczajnie nie da się przejść obojętnie, które intrygują; które kochamy bądź nienawidzimy - ale których na pewno nie ignorujemy. Świetnym pomysłem było też stworzenie miast alternatywnych i wplecenie do magicznego świata Nikity istot z różnorodnych wierzeń i mitologii. "Dziewczyna z Dzielnicy Cudów" na pewno będzie więc niezłą gratką dla osób lubiących takie motywy w literaturze fantastycznej. 

Pierwszy tom serii Nikity pokochałam też za odpowiednią dawkę humoru idealnie pasującego do tematyki powieści, wartką akcję, która sprawia, że czytelnik nie nudzi się ani przez chwilę... oraz samą Nikitę, która jest wyrazistą, niejednowymiarową postacią i choć to wokół niej kręcą się wydarzenia w tej książce, nie przypomina tych wszystkich dobrze nam znanych, płytkich księżniczek, które zawsze trzeba ratować z opresji. Nikita nie jest księżniczką ani z wyglądu, ani charakteru, a już na pewno nie z zachowania. Zaś potencjalnego kandydata na wybawiciela i słodkiego księcia prawdopodobnie zdzieliłaby w pysk za samą sugestię, że jest jej jakakolwiek pomoc potrzebna... i poszła poszukać sobie jakiejś ładnej towarzyszki. Tyle w temacie.

A jeśli mówimy już o atutach tej książki, nie można zapomnieć też o pięknych ilustracjach Magdaleny Babińskiej. Trzeba je zobaczyć na własne oczy, by docenić kunszt tej pani! Według mnie te rysunki są cudowne, piękne i po prostu dodają uroku całej "Dziewczynie z Dzielnicy Cudów"! 

A jeśli chodzi o poważne wady tej książki, psujące radość z lektury... to tym razem muszę Was rozczarować, bo "Dziewczyna z Dzielnicy Cudów" według mnie sama jest cudem samym w sobie. Podobno tą książkę albo się kocha, albo się jej nienawidzi - i jak widać ja zaliczam się do tej pierwszej grupy. A otrzymała osiem gwiazdek, bo dwie pozostałe to moje koło ratunkowe w razie gdyby jakaś powieść wyjątkowo przypadła mi do gustu. Polecam "Dziewczynę" całym serduszkiem i mam nadzieję, że wam również się ona spodoba.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania "Dziewczyny z Dzielnicy Cudów" serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN i portalowi czytampierwszy.pl